Wejście do Unii Europejskiej miało ogromne znaczenie dla rozwoju polskiego eksportu. Przed akcesją, jak i obecnie, wędruje tam ok. 80% krajowej sprzedaży zagranicznej. Jak wskazują eksperci instytucji płatniczej AKCENTA, od 2003 do 2018 r. polski eksport ogółem wzrósł o 390% i jego wartość jest już prawie 5-krotnie wyższa niż przed wejściem do UE. Czechy i Węgry także mają się czym pochwalić.
Pod kątem gospodarczym Polskę najczęściej porównuje się z Czechami i Węgrami. Wszystkie kraje łączy m.in. położenie w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, posiadanie własnych lokalnych walut oraz wreszcie wspólne wstąpienie do Unii Europejskiej w 2004 roku.
Polska eksportowym czempionem?
Unia Europejska przed akcesją, jak i po, jest dla Polski, Czech i Węgier kluczowym rynkiem zbytu. Udział eksportu do państw członkowskich sięgał w 2018 r. od ok. 80% w przypadku Polski, 80,8% Węgier, do nawet 83,4% dla Czech. W 2003 roku, przed wejściem do UE wartość eksportu ogółem tych krajów wynosiła odpowiednio blisko 43 mld USD, 49 mld USD, 54 mld USD. W przypadku Węgier po ponad 15 latach jest on prawie 3 razy większy i w 2018 r. wyniósł, wg węgierskiego urzędu statystycznego, prawie 126 mld USD. Jeszcze większy przyrost eksportu jako państwo unijne w okresie 2004-2018 zanotowały Czechy. Wartość całkowitego wywozu tego kraju w ubiegłym roku sięgała 203 mld USD. W porównaniu do danych z przed akcesji czeski eksport urósł ponad 4-krotnie, podaje AKCENTA. W ciągu przeszło 15 lat przynależności do UE największy przyrost sprzedaży zagranicznej wśród tej grupy państw wypracowała jednak Polska. W 2018 r. wartość krajowej sprzedaży zagranicznej osiągnęła prawie 5-krotnie wyższy poziom (262 mld USD).
– W analizach i porównaniach Polski z Czechami czy Węgrami nie można jednak pominąć znaczących różnic. O ile Czechy i Węgry są krajami o bardzo podobnej wielkości i liczbie ludności, to Polska jest dużo większym rynkiem. Zsumowana powierzchnia obu tych państw, odpowiada niewiele ponad połowie powierzchni kraju nad Wisłą. Kolejną różnicą jest posiadanie przez Polskę dostępu do morza. Bałtyk daje dodatkowe możliwości rozwoju eksportu drogą morską. Wokół jego basenu położone są też intratne rynki zbytu, w tym bogatych państw skandynawskich – zauważa Radosław Jarema, dyrektor polskiego oddziału AKCENTY i dodaje, że w analizach warto brać na te cechy poprawkę, a wynik Polski na tle Węgier i Czech przyjmować z rezerwą. Wynik kraju nad Wisłą jest też zasługą wielkości rynku i związanych z tym możliwości.
Tabela 1.
Wartość eksportu w mld USD w 2003 r. i 2018 r. | |||
Rok | Węgry | Czechy | Polska |
2003 | 43,0 | 48,7 | 53,6 |
2018 | 125,9 | 202,7 | 261,8 |
Źródło: Opracowanie AKCENTY na podst. danych urzędów statystycznych Węgier, Czech i Polski.
Walutowy hamulec
Nie ulega wątpliwości, że eksporterzy z Polski, Czech i Węgier bardzo dobrze spożytkowali członkostwo swoich państw w UE i dostęp do wspólnego rynku. Wciąż jednak nie korzystają z jednego z podstawowych ułatwień w handlu, jakie oferuje Unia – wspólnej waluty, wskazują eksperci instytucji płatniczej AKCENTA. Jako nieliczne państwa w UE nie przyjęły bowiem euro. – Posiadanie przez kraj własnej, lokalnej waluty ma duże przełożenie na handel z zagranicą. Oznacza konieczność przewalutowań transakcji z zagranicznymi partnerami – czy to z euro, czy innych popularnych w wymianie międzynarodowej walut. Niestety, wiąże się to z dodatkowymi kosztami oraz ryzykiem kursowym, czyli możliwością zmiany notowań danej pary walutowej, co z kolei wpływa na wysokość finalnej kwoty po przewalutowaniu. Jak można się domyślić, to spore utrudnienie w prowadzeniu biznesu – zaznacza przedstawiciel AKCENTY.
Bez euro też sobie radzimy
Część polskich, jak i czeskich oraz węgierskich firm handlujących z innymi krajami stara się niwelować negatywne efekty nieprzystąpienia do strefy euro. Strategii oszczędzania na obsłudze walutowej jest wiele, jednak tylko część z nich jest skuteczna i przynosi realną korzyść dla biznesu. Wg danych AKCENTY[1] w Polsce tylko blisko co piąty eksporter korzysta z jakichś form zabezpieczenia przed ryzykiem kursowym. Najczęściej są to transakcje forward, które zamrażają kurs wymiany danej kwoty na konkretny termin w przyszłości, zwykle oparty na założeniach kontraktu eksportowego. To najskuteczniejsze rozwiązanie, bo umożliwia nie tylko eliminację ryzyka kursowego, ale również – dzięki pewności co do przyszłych wpływów z kontraktu – ułatwiające firmie planowanie biznesu. – To zdecydowanie lepsze rozwiązanie niż np. uwzględnienie możliwych wahań kursów w cenach sprzedawanych produktów. Forwardy nie obniżają konkurencyjności eksportera, a jednocześnie są darmowe. W obliczu małego prawdopodobieństwa szybkiego przyjęcia euro w Polsce, to najlepszy sposób na zniwelowanie zagrożenia w sferze wahań kursów walut – zaznacza Radosław Jarema z AKCENTY.
Innym sposobem na
oszczędności w sferze transakcji walutowych jest korzystanie ze specjalnych
platform instytucji płatniczych, gdzie dostępne są atrakcyjne kursy walut, a
także często tańsze przelewy zagraniczne. W banku część firm, szczególnie
mniejszych, nie znajduje bowiem korzystnej oferty. Co więcej, w przypadku
instytucji finansowych specjalizujących się w obsłudze walutowej,
przedsiębiorcy mają możliwość znacznie obniżyć koszty tej sfery swojego
biznesu. Mogą nie tylko wymieniać waluty po lepszym kursie oraz zabezpieczać
bezpłatnie swoje kontrakty forwardami, ale także dokonywać transakcji
bezpośrednio w walutach kontrahentów. Przykładowo, z partnerami z Czech,
drugiego najważniejszego w polskim eksporcie kierunku, firmy mogą bez przeszkód
rozliczać się np. z czeskiej korony na polski złoty, bez przewalutowań
pośrednich np. do euro. W przypadku instytucji płatniczych, które oferują takie
możliwości często taniej niż banki, wiele oferuje również dodatkowe korzyści
dla użytkowników swoich platform, wynikające np. z obecności tej instytucji na
innych zagranicznych rynkach. – W
AKCENCIE, mamy wiele dodatkowych zwolnień z opłat w ramach rachunków w krajach,
w których jesteśmy obecni. Często jesteśmy także w stanie dużo szybciej
obsłużyć płatność między tymi rynkami, co z punktu widzenia biznesu jest bardzo
ważne – mówi Radosław Jarema. Instytucje płatnicze są też bardziej
elastyczne niż banki. – Eksporterzy i
importerzy mogą negocjować warunki swojej obsługi w zależności od potrzeb. W
obliczu zapowiadanego osłabienia koniunktury na europejskim rynku i spadku
popytu na eksportowane towary, tego rodzaju oszczędności mogą okazać się dla
wielu firm kluczowe – podsumowuje dyrektor polskiego oddziału AKCENTY.