W III kwartale 2019 roku PKB Polski zwiększyło się o 3,9 proc. w ujęciu rocznym. To wprawdzie najwolniejsze tempo od IV kwartału 2016 roku, ale i tak dobry wynik. Według Rafała Beneckiego, głównego ekonomisty ING Banku Śląskiego, istotne jest to, że problemy niemieckiego przemysłu przekładają się na polską gospodarkę wolniej i łagodniej niż zazwyczaj. Jednak mimo wzrostu dochodów konsumentów dynamika ich wydatków spada, a firmy coraz ostrożniej planują inwestycje.
Spowolnienie wzrostu było prognozowane przez ekonomistów od wielu miesięcy z powodu zastoju w strefie euro, a zwłaszcza w niemieckim przemyśle. To jednak nie jest jedyna przyczyna wyhamowania tempa rozwoju gospodarki. Wciąż kuleją inwestycje, zwłaszcza prywatnych firm, a wydatki konsumpcyjne nie będą rosły tak szybko jak dotychczas.
– Widzimy lekkie wyhamowanie wydatków konsumpcyjnych, słabsze inwestycje i wciąż pozytywny wkład eksportu netto – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. – Wbrew pozorom wydatki konsumpcyjne nie rosną tak szybko, jak sugerowałyby dochody. Gospodarstwa domowe zaczęły trochę więcej oszczędzać, widzą zbliżające się spowolnienie gospodarcze i są ostrożniejsze. Dlatego po skoku wydatków konsumpcyjnych w II kwartale szacujemy, że w III ich tempo było podobne jak poprzednio, czyli około 4,4 proc.
Eksport wciąż rozwija się szybciej niż import, co mogłoby sugerować, że polska gospodarka pozostaje odporna na spowolnienie w Niemczech. Wpływa ono jednak chociażby na mniejszą skłonność firm do inwestowania.
– Dlatego spodziewamy się, że w przyszłym roku tempo PKB średnio wyniesie 3,3 proc., czyli zbliżymy się do naturalnego poziomu wzrostu gospodarczego w Polsce. Uważamy również, że tak szybko jak w tym roku nie będą rosły wydatki konsumpcyjne, niemniej jednak wciąż będą bardzo mocne. Przyspieszą bowiem płace, m.in. przez pensję minimalną, ale również pojawią się dalsze transfery socjalne. Słabym punktem będą inwestycje, ponieważ one w przyszłym roku mogą być jeszcze trochę słabsze – zastrzega Rafał Benecki.
Według najnowszego raportu o inflacji Narodowego Banku Polskiego nakłady inwestycyjne w ubiegłym roku wzrosły o 8,7 proc., w bieżącym zwiększą się już tylko o 7,1 proc., w przyszłym – o 4 proc., a w 2021 – zaledwie o 1,9 proc. Wobec lipcowej projekcji spadły prognozy wzrostu PKB: z 4,5 proc. do 4,3 proc. w 2019 roku oraz z 4,0 proc do 3,6 proc. w 2020. Rosną natomiast przewidywania dotyczące inflacji. W marcu NBP spodziewał się wzrostu cen w br. o 1,7 proc., w lipcu podniósł tę prognozę do 2,0 proc., a w listopadzie już do 2,3 proc. W 2020 roku inflacja ma przyspieszyć do 2,8 proc., według ekonomistów ING Banku Śląskiego głównie z powodu I kwartału.
– W III i IV kwartale 2019 roku inflacja trochę spowolniła. W tej chwili wynosi 2,5 proc., ale to jest przejściowe spowolnienie. Zakładamy, że w I kwartale otrzemy się o 3,5 proc., czyli górne ograniczenie powyżej celu banku centralnego – przypomina Rafał Benecki. – Ceny, które są najbardziej odczuwalne dla konsumenta i które rosną szybko, to są ceny żywności i usług. Rok 2019 był drugim z rzędu, kiedy wystąpiła susza i do niedawna tempo wzrostu cen żywności było bardzo wysokie, ostatnio trochę spowolniło. W 2020 roku mamy nadzieję, że trzecia susza z rzędu się nie wydarzy, w związku z tym tempo większości cen żywności będzie trochę mniejsze, może z wyłączeniem wieprzowiny, natomiast ceny usług będą dalej dosyć szybko rosnąć.
Przez ostatnie kwartały inflację napędzały rosnące ceny żywności, zwłaszcza podstawowych produktów, takich jak pieczywo, cukier, warzywa czy wieprzowina. Potaniało masło oraz jaja, ale te akurat produkty zaliczyły poważne wzrosty cen we wcześniejszych okresach. Od stycznia do października żywność była droższa o 4,9 proc niż przed rokiem, a w samym październiku – o 6,5 proc. Tym niemniej ceny żywności i napojów bezalkoholowych w ujęciu rocznym były w październiku najniższe od trzech miesięcy.
Mimo tych wahań i przewidywanego skoku cen w I kwartale przyszłego roku stopy procentowe powinny przez kilka kwartałów pozostać niezmienione.
– Większość Rady Polityki Pieniężnej uważa, że stopy pozostaną przez dłuższy czas niezmienione – ocenia główny ekonomista ING Banku Śląskiego. – Co więcej, inflacja bazowa będzie prawdopodobnie rosła przez cały przyszły rok. My zakładamy, że przez około 1,5 roku stopy się nie zmienią. Następny możliwy krok to są obniżki, gdyby w 2021 roku rzeczywiście wydarzyło się spowolnienie. Ale myślę, że obecny rząd będzie starał się walczyć z takim scenariuszem i robić wszystko, żeby to spowolnienie nie nastąpiło, m.in. poprzez rozpoczęcie i kontynuację dużych projektów infrastrukturalnych i wielkich projektów inwestycji publicznych.